A w studiu zmiany zmiany zmiany | Sesje zdjęciowe Warszawa
Siedzę jak na szpilkach i błądzę myślami w obłokach, a dosłownie to leżę jak na szpilkach i rozpływam się w marzeniach.
Tylko czy można powiedzieć, że leży się jak na szpilkach? Może to jest tak, że dzięki temu, że większa powierzchnia ciała ma styczność
z ostrymi czubkami szpilek to i stwierdzenie, że leży się jak na szpilkach wyraża silniejsze podekscytowanie? A jeśli tak, to idąc dalej tym
tropem myślowym dziś jestem szczelnie zwinięta od czubka głowy po końcuszki palców u stóp w koc bardzo,
bardzo obficie naszpikowany igłami. Nawet czubek nosa mi z niego nie wystaje.
A to powód mojego ogromnego rozemocjonowania – dziś było pierwsze malowanie podłogi w studiu na biało.
Jutro Paweł maluje drugą warstwę i w przyszłym tygodniu, kiedy już wszystko wyschnie i nawierzchnia się utwardzi
mogę wprowadzać się ponownie ze wszystkimi studyjnymi skarbami:)
Jestem tak niesamowicie szczęśliwa i wdzięczna, że chce mi się śpiewać i podskakiwać wysoko w górę
wymachując rękami i nogami w powietrzu! W końcu wszystko będzie bialutkie z domieszką złotych akcentów i tu i ówdzie
przewijającą się czernią. Moja wyobraźnia szaleje w pinterest’cie w poszukiwaniu inspiracji:) Po prostu motyle w brzuchu:)
Tak studio wyglądało przed malowaniem:
A tu istny tetris, czyli jak upchnąć całą zawartość studia w pomieszczeniu 2×3 metra:
ps. Nie ukrywam, że jestem z siebie dumna, że mi się to udało, bo zanim zaczęłam nikt nie wierzył, że to możliwe.
Jak tylko wszystko wyschnie i będę mogła zrobić zdjęcie mojego odmienionego, cudownego wnętrza zamieszczę je tu jako update.
A do tej chwili będę ćwiczyć trudną sztukę cierpliwości.
Tak, tak, tak!
Już jest wszystko na biało! Świeżo, jasno i niesamowicie przytulnie – aż nie chce się stamtąd wychodzić, tylko robić zdjęcia, pić kawę i rozmawiać:)